W Internecie pojawiły się doniesienia na temat wydarzenia i niejasne informacje na temat przebiegu zdarzeń. W jednym z nagrań, które obiegły sieć, pokazano obrażenia jednego z osadzonych, pobitego przez funkcjonariuszy, z kolei inny podczas spotkania z adwokatem miał wyraźne ślady tortur.
Rosyjskie władze zrzucają winę na osoby z zewnątrz i oskarżają o rozdmuchiwanie sprawy przez obrońców praw człowieka.
10 kwietnia w kolonii nr 15 w Angarsku (region irkucki, Rosja) wybuchł bunt więźniów. Dzień wcześniej jeden z osadzonych nagrał i udostępnił w sieci filmik, na którym pokazuje swoje obrażenia i mówi, iż został pobity przez funkcjonariuszy. Mężczyzna dokonał samookaleczenia, a jego śladem poszło 20 innych więźniów. Wszyscy oni, jeszcze tej samej nocy, zostali przetransportowani do innych jednostek.
O dalszych wydarzeniach niewiele wiadomo – faktem jest, że 10 kwietnia więźniowie żądali wyjaśnienia tej sytuacji, do stłumienia ich oporu użyto jednostek specjalnych, i że w wyniku pożaru spłonęła część przemysłowa kolonii. Wiadomo również, że po zajściu kolonia została odcięta od świata, dostępu do niej nie uzyskali ani obrońcy praw człowieka, adwokaci, ani członkowie społecznej komisji monitorującej. Adwokatom utrudniany jest także dostęp do więźniów, wobec których prokuratura wszczęła już postępowania karne w związku z zaistniałymi wydarzeniami. Co więcej, jeden z takich więźniów podczas spotkania z adwokatem miał wyraźne ślady tortur. Chociaż w całej sprawie jest więcej pytań niż odpowiedzi, a postępowanie wyjaśniające dopiero się rozpoczęło, to Minister Sprawiedliwości Federacji Rosyjskiej za winnych całej sytuacji uznał „osoby z zewnątrz”, a obrońców praw człowieka oskarżył o „rozdmuchiwanie całej sprawy”.
W związku z tym reprezentowane przez Helsińską Fundację Praw Człowieka grupy robocze Forum UE-Rosja 23 kwietnia wydały oświadczenie wzywające, m. in. do przeprowadzenia rzetelnego i bezstronnego śledztwa w tej sprawie.