Niezgodność z konstytucyjnymi założeniami funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości oraz możliwość ręcznego sterowania tym, kto zostanie sędzią pokoju – to dwa najważniejsze zarzuty Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka do prezydenckich projektów ustaw dotyczących sędziów pokoju.
Jak miałyby działać sądy pokoju?
Projekt zakłada powołanie sędziów pokoju wybieranych w wyborach powszechnych, którzy mieliby rozpoznawać niektóre sprawy cywilne, wykroczenia oraz wybrane sprawy karne.
Funkcjonowanie sądów pokoju kosztować ma przez dekadę około 8 mld zł i zaangażować łącznie ponad 10 tys. sędziów, asystentów sędziów i pracowników administracyjnych sądów.
„Powstaje pytanie, czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby po prostu przeznaczenie tych zasobów na poprawę funkcjonowania sądów powszechnych, np. powiększenie bazy asystentów sędziów i podniesienie ich wynagrodzeń” – wskazuje adw. Marcin Wolny, prawnik HFPC.
Udział obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości
Wątpliwości HFPC budzi jednak przede wszystkim umiejscowienie sądów pokoju w konstytucyjnych ramach wymiaru sprawiedliwości.
Choć Konstytucja wymaga, aby obywatele uczestniczyli w sądownictwie, udział ten nie może jednak zakładać całkowitego wyrugowania sędziów zawodowych z orzekania w danej instancji.
„Drogą do wzmocnienia pozycji obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości jest poprawa funkcjonowania instytucji ławników i stworzenie obywatelom prawnych możliwości zabierania głosu w ważnych dla nich sprawach rozpoznawanych przez sądy, np. poprzez udział organizacji społecznych czy składanie opinii przyjaciela sądu” – tłumaczy Marcin Wolny.
Sędzia pozornie obywatelski
W opinii HFPC wskazuje, że sędziowie pokoju będą mieli jedynie pozornie obywatelski charakter. Rekrutować się będą z osób posiadających doświadczenie w pracy prawnika. Dodatkowo niemal na każdym etapie ich powoływania organy władzy publicznej, w tym Krajowa Rada Sądownictwa, prezydent oraz prezes Rady Ministrów dostaną możliwość blokowania określonych kandydatur na sędziego pokoju, a nawet niepowoływania osób wybranych w wyborach.
Projekt zakłada ponadto kompetencje Ministra Sprawiedliwości do ustalenia granic okręgów wyborczych w wyborach na sędziów pokoju, co może skutkować manipulowaniem ich kształtem tak, aby sprzyjały określonym kandydatom (tzw. gerrymanderingiem).
Kto powinien rozstrzygnąć tę sprawę?
Wątpliwości budzi także stosunkowo szeroki wachlarz spraw, którymi miałyby się zajmować sądy pokoju, w tym prawo do sądzenia określonych typów przestępstw. Przyjęte reguły właściwości sądów pokoju, m.in. brak możliwości powołania dowodu z opinii biegłego czy maksymalny wymiar orzekanej kary, skutkować będą wzajemnym przerzucaniem spraw pomiędzy sądami pokoju i sądami rejonowymi.
Niedopracowane założenia
To nie ostatni mankament projektu. Choć projektodawcy mieli zamiar zagwarantować jednostkom prawo do wniesienia protestu wyborczego dotyczącego wyborów sędziów pokoju, jednocześnie nie określili trybu jego wnoszenia i rozpatrywania.
Na gruncie procesowym za kontrowersyjny należy uznać pomysł zawiadamiania o posiedzeniach sądu pokoju za pośrednictwem jego strony internetowej.
„Abstrahując od konstytucyjnych wątpliwości, trudno uznać, aby ten projekt mógł stanowić źródło dla dalszych prac nad koncepcją sądów pokoju” – puentuje Marcin Wolny.